POGOń TO ZMORA LIDERA. KAMIL GROSICKI STRZELIł SWOIM

Tradycji stało się zadość. Jagiellonia po raz kolejny w tym sezonie nie potrafiła ograć Pogoni. Szczecinianie "po drodze" do finału Pucharu Polski, który 2 maja zagrają z Wisłą Kraków, utarli nosa liderowi tabeli i zremisowali na Podlasiu 2:2.

W tym sezonie Pogoń kompletnie "nie leżała" Jagiellonii. Piłkarze z Podlasia przegrali z Portowcami jesienią w lidze (1:2) i niedawno w półfinale Pucharu Polski (1:2). Nic dziwnego, że piłkarze lidera tabeli pałali chęcią zemsty.

— Nadszedł czas na rewanż. Mamy im za co odpłacić — zapowiadał kapitan Jagi Taras Romanczuk.

I rzeczywiście piłkarze Adriana Siemieńca od początku mocno przycisnęli. W pierwszych czterech minutach sam Afimico Pululu powinien zdobyć dwa gole dla miejscowych.

Grosicki strzelił swoim

Gospodarze poczuli się chyba zbyt pewnie, bo w 15. minucie po rzucie rożnym popełnili katastrofalny błąd. Obrońcy Pogoni przejęli piłkę i długim podaniem uruchomili Kamila Grosickiego, Kapitan Portowców włączył turbo i zostawił kilka metrów z tyłu goniącego go Hansena. "Grosik" wyszedł sam na sam ze Zlatanem Alomeroviciem i lekkim strzałem, obok bramkarza Jagi, skierował piłkę do siatki.

Grosicki, który w latach 2009-2011 grał w Jagiellonii i był uwielbiany przez kibiców, często podkreślał, że Białystok to jego drugi dom. Dlatego z szacunku dla byłego klubu po zdobyciu gola nie okazywał radości.

Do trzech razy sztuka

Stracony gol podziałał na graczy Jagiellonii, jak przysłowiowa czerwona płachta na byka. Jeszcze bardziej przyśpieszyli i w 24. minucie przyniosło to efekt. Nene zrobił wiatrak z Borgesa i zagrał do Pululu, a ten tylko dołożył nogę i swoją trzecią okazję wreszcie zamienił na gola.

Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się remisem, Bartłomiej Wdowik genialnie dograł do Jesusa Imaza, a Hiszpan głową skierował piłkę do bramki gości.

Kiedy wydawało się, że kolejne gole dla Jagi są jedynie kwestią czasu, na początku drugiej połowy w zamieszaniu wyrównał Borges.

Wielka zmiana w klubie ekstraklasy. Chodzi o stadion. Jest jednak jeden warunek

Ekspert dla "Faktu" o finiszu Ekstraklasy. Wskazał największe rozczarowanie

Puchar z tyłu głowy

Ci, którzy myśleli, że piłkarze ze Szczecina myślami będą przy finale Pucharu Polski, w którym 2 maja zmierzą się z Wisłą Kraków, mocno się pomylili. Portowcy grali na sto procent i mocno postawili się liderowi tabeli.

Co prawda trener Jens Gustafsson przed meczem przed kamerami C+ mówił, że jego zawodnicy pewnie mają z tyłu głowy finał krajowego Pucharu, ale z pewnością zrobią wszystko, żeby wygrać w Białymstoku.

Nie udało się, ale i tak goście mogą być zadowoleni, bo znów pięknie postawli się Jagiellonii. Teraz Portowcy mogą się już skoncentrować na najważnijeszym meczu w ostatnich latach. Teraz dla nich liczy się już tylko finał PP.

Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco

2024-04-26T21:17:14Z dg43tfdfdgfd