ZNANY POLSKI KLUB SPADA PO 22 LATACH. SZOKUJąCE KULISY

Prezes pomylił pracowników i zwolnił niewłaściwego człowieka, a szansę gry w zespole ma dostać niezbyt utalentowany syn sponsora. Niesamowite kulisy wydarzeń w niemal pewnym spadku do drugiej ligi Podbeskidziu Bielsko-Biała przedstawiło Weszlo.com.

  • Podbeskidzie Bielsko-Biała stoi przed spadkiem do drugiej ligi po słabym sezonie. Nawet komplet punktów nie wystarczy
  • Byłby to pierwszy spadek do drugiej ligi w historii klubu. Od kiedy wszedł do 1. ligi, ani razu nie spadł. Klub, który po raz ostatni grał w Ekstraklasie zaledwie w 2021 r., celował w powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej
  • Podbeskidzie ma 7 mln długów, co wynosiło w błędnych decyzjach zarządu klubu, jak nieprzemyślane kontrakty piłkarzy
  • Prezes Krzysztof Przeradzki zwolnił niewłaściwego pracownika klubu, którym okazał się być fizjoterapeuta pierwszego zespołu
  • W zespole są kontrowersje dotyczące faworyzowania młodego gracza, syna jednego ze sponsorów klubu
  • Więcej ciekawych historii znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet

Jeszcze trzy lata temu Podbeskidzie występowało w ekstraklasie, a potem przez dwa sezony plasowało się w środku tabeli pierwszej ligi. Teraz tylko cud może uratować bielszczan przed występami szczebel niżej. Trzy kolejki przed zakończeniem sezonu Podbeskidzie do bezpiecznego miejsca traci 8 pkt. A w trzech meczach można ich zdobyć maksymalnie 9. Szykuje się powrót tam, gdzie zespół po raz ostatni był 22 lata temu, w 2002 r. Tyle tylko, że wtedy klub szedł w górę krajowej hierarchii, a obecnie się stacza.

Prezesem Podbeskidzia jest obecnie Krzysztof Przeradzki, który objął stanowisko w grudniu ubiegłego roku. Była to decyzja wiceprezydenta miasta Piotra Kucia, który mógł ją podjąć, bo Podbeskidzie jest klubem miejskim. Problem w tym, że Przeradzki nie ma doświadczenia w prowadzeniu klubu piłkarskiego. Wcześniej zarządzał innym klubem, ale... jeździeckim. Przekonywał jednak, że nie brakuje mu odpowiedniego doświadczenia. Okazało się, że być może jest inaczej.

"Klub ma 7 mln długów"

– Nie odbieram Przeradzkiemu, że być może jest dobrym biznesmenem, ale żeby rządzić klubem, na piłce trzeba się znać. Potrzeba tu kompetencji, twardych i miękkich. A tu tego nie ma. Piłka to nie konie. Na spotkaniu w Bielskim Związku Piłki Nożnej powiedział, że chciałby, żeby w trzech meczach zespół wywalczył minimum dziewięć punktów. Widocznie nie wiedział, że tyle to można zdobyć maksimum… – powiedział niedawno w rozmowie z PS Onet Sylwester Konieczny, były piłkarz Podbeskidzia.

– Klub ma 7 mln długów. Szczerze mówiąc, nie wiem, jak można płacić piłkarzowi 20-30 tys. zł, skoro klubu nie stać? Nie rozumiem tego. Albo pozyskujesz zawodnika, dajesz mu dobrą pensję i za dwa miesiące z niego rezygnujesz. Czyli musisz mu wypłacić resztę kontraktu i jeszcze opłacasz gracza, którego sprowadzasz w jego miejsce. Z trenerami to samo: zwolniony trener Dariusz Marzec wciąż jest opłacany – dodawał Konieczny. Marzec został zwolniony w lutym, obecnie na stanowisku pracuje Jarosław Skrobacz.

"Przeradzki nie jest też orłem, jeśli chodzi o znajomość pracowników klubu. Po objęciu stanowiska najpierw zamknął się w gabinecie z dyrektor finansową i długo rozmawiali, a później zaczął zwalniać ludzi. Kiedy wpadł na pomysł, by rozstać się z fizjoterapeutą rezerw, pomylił się i wywalił z roboty fizjoterapeutę pierwszego zespołu. Ten zszokowany poszedł do trenera Marca, zrobiło się zamieszanie i został przywrócony do pracy. Dopiero po jakimś czasie zwolniono właściwego człowieka" – czytamy teraz Weszlo.com.

Portal ujawnia też zamieszanie dotyczące bramkarzy klubu z Bielska-Białej. W 19 z 31 meczów zagrał Patryk Procek, w 6 Kacper Krzepisz, a w 9 Słowak Patrik Lukać, który odszedł w połowie sezonu. W drużynie są jeszcze 16-letni Słowak Sebastian Zajac i 21-letni Krystian Wieczorek. Utalentowany Zajac, syn pracownika klubu Richarda Zajaca, miał zadebiutować w ostatni weekend (3 maja) przeciwko Arce Gdynia, ale nie zgodził się na prezes. Zagrał Procek, a na ławce siedział Wieczorek.

Syn sponsora dostanie szansę?

I tu pojawiają się kontrowersje, bo to syn jednego ze sponsorów klubu Tomasza Wieczorka. Portal Weszło.com sugeruje, że ma to znaczenie i młody zawodnik jest przez ojca niesłusznie promowany. W Podbeskidziu z przerwami na wypożyczenia do niższych lig Wieczorek junior jest od 2012 r. Do tej pory tylko raz dostał szansę pojawienia się na boisku – w sezonie 2022/23 w meczu Pucharu Polski.

"Pod koniec ubiegłego roku podczas jazdy na sparing Wieczorek – senior długo perorował ówczesnemu trenerowi, Dariuszowi Marcowi, jak świetnym bramkarzem jest jego syn. Niedługo później szkoleniowiec nagle postanowił, że wystawi Krystiana Wieczorka w meczu z Motorem Lublin. Zaprezentował to na odprawie, wszyscy piłkarze zdziwieni. Spotkanie miało się odbyć 3 grudnia, ale ze względu na intensywne opady śniegu zostało przełożone. (…) Niedługo później Marzec ląduje na dywaniku u szefów klubu. Wszyscy pukają się w czoło. Pytają go: "Dlaczego tak bardzo chciałeś wystawić Wieczorka?" — czytamy w Weszlo.com.

Tekst kończy się sugestią, że 13 maja przeciwko Miedzi Legnica Wieczorek może pojawić się w składzie. — On jest tu od lat i nie dostał jeszcze szansy. Możliwe, że w jakimś meczu się na niego zdecydujemy – powiedział na jednej z konferencji prasowych trener Skrobacz.

Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco

2024-05-08T13:31:49Z dg43tfdfdgfd