CZTERY GOLE W HICIE EKSTRAKLASY! CO ZA MECZ, SZALEńSTWO

Szlagierowe starcie 30. kolejki PKO BP Ekstraklasy nie zawiodło i obfitowało w grad trafień. Jagiellonia Białystok zremisowała u siebie z Pogonią Szczecin 2:2, a obie ekipy nie mogą być w pełni zadowolone z takiego rozstrzygnięcia. Charakter pokazali Portowcy, którzy w drugiej połowie odrobili straty i mogli zadać decydujący cios. Jagiellonia postawiła kolejny krok do historycznego tytułu, ale ich przewaga nad grupą pościgową może stopnieć.

Hitem 30. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy było piątkowe starcie Jagiellonii Białystok z Pogonią Szczecin. Podopieczni Adriana Siemieńca zmierzają po historyczny tytuł mistrza Polski, a starcie z Portowcami mogło mieć kluczowe znaczenie dla dalszych losów tej walki. Na pięć kolejek przed końcem rozgrywek Jaga ma cztery oczka przewagi nad grupą pościgową, której przewodzi Śląsk Wrocław.

Wielkie emocje w Ekstraklasie! Pogoń rzuciła wyzwanie Jagiellonii

Mecz przy Słonecznej był bez wątpienia znakomitą reklamą całych rozgrywek. Od początku meczu obie ekipy nie kalkulowały i forsowały szybkie tempo. Już po czterech minutach dublet mógł mieć na swoim Afimico Pululu, który dwukrotnie niecelnie uderzał jednak na bramkę strzeżoną przez Valentina Cojocaru. Gdy wydawało się, że otwarcie wyniku przez lidera PKO BP Ekstraklasy jest tylko kwestią czasu, zabójczy kontratak przeprowadzili Portowcy.

W 14. minucie znakomite zagranie z głębi pola posłał Wahan Biczachczian, a pojedynek oko w oko ze Zlatanem Alumeroviciem z zimną krwią wykorzystał Kamil Grosicki. Dla reprezentanta Polski było to już 12. trafienie w tym sezonie.

Jagiellonia potrzebowała jednak tylko dziesięciu minut, by doprowadzić do wyrównania. Po akcji Nene najlepiej w polu karnym odnalazł się Pululu, który przy trzeciej próbie miał już odpowiednio nastawiony celownik i z kilku metrów wpakował futbolówkę do siatki.

A to nie było ostatnie słowo ekipy ze stolicy Podlasia przed przerwą. W 45. minucie Jagiellonia objęła prowadzenie. Znakomitą centrę Bartłomieja Wdowika na gola zamienił Jesus Imaz.

Pogoń nie złożyła broni. Grad bramek w hicie Ekstraklasy

Po zmianie stron do głosu doszli Portowcy. Sygnałem ostrzegawczym dla defensywy lidera PKO BP Ekstraklasy było uderzenie Biczachcziana, po którym skutecznie interweniował jednak Alomerović. W 58. minucie golkiper Jagi był już jednak bezradny. Po dośrodkowaniu Kamila Grosickiego z rzutu rożnego i zamieszaniu w polu karnym piłka spadła pod nogi Leo Borgesa, który wyrównał stan rywalizacji.

A zespół Jensa Gustafssona nie zamierzał na tym poprzestawać. Wciąż motorem napędowym Portowców był Grosicki, który w 68. minucie w swoim stylu zewnętrzną częścią stopy obsłużył Eftimisa Koulourisa. Grecki snajper trafił do siatki, ale po chwili Szymon Marciniak odgwizdał spalonego.

W ostatnich sekundach piłkę na wagę wygranej miał Dominik Marczuk, który przedryblował dwóch rywali, ale w sytuacji sam na sam uderzył tylko w boczną siatkę. Jego reakcja po tej sytuacji była wymowna, a kibice na trybunach nie mogli uwierzyć w to, że w tej sytuacji piłka nie znalazła drogi do siatki.

Tym samym ostatecznie obie strony musiały zadowolić się jednym punktem. Przewaga Jagiellonii nad grupą pościgową wzrosła do pięciu pkt, ale w sobotę część strat może odrobić Śląsk Wrocław, który zmierzy się z Ruchem Chorzów.

Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco

2024-04-26T20:46:37Z dg43tfdfdgfd